Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/68

Ta strona została przepisana.

panie, który przybywasz z jego zleceniem, czy możesz mi powiedzieć gdzie jest teraz?
— W zjednoczonych stanach — odpowiedział Amerykanin bez wahania, — jest półkownikiem w armii kongressu.
— Ah! — rzekł oberżysta — waleczny młodzian.... a... jestże szczęśliwym?
— Nie — odpowiedział Robert.
Ojciec Géraud wzniósł oczy do nieba.
— Nie wyjawił swej tajemnicy nikomu... — pomruknął — lecz kto się skazuję na wygnanie, pewnie cierpiéć musi... niech się Bóg nim opiekuje.
Nastąpiło milczenie, z którego Robert korzystał dla uporządkowania myśli.
— Dość tego... — odezwał się nagle, udając że się chce pozbyć swego mniemanego smutku — nie należy się zbytecznie rozrzewniać... co do mnie chętniebym przez cały dzień rozmawiał o drogim i zacnym Ludwiku... lecz zdaje się że lepiéj uczynię, gdy zajmę się jego interessami.
— Jeżeli idzie o zaniesienie jego listu do zamku — rzekł oberżysta — siądę na siwą szkapę i jadę natychmiast.