Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/686

Ta strona została przepisana.

— Jak uważam — odezwał się Stefan stojąc w tymże samym miejscu — jest to tylko upór z twéj strony, bo widzę ztąd, że jeszcze jest przynajmniéj dwa miejsca w kabryolecie.
— Te miejsca są zajęte przez Mylorda.
— Żartujesz sobie... alboż Mylord potrzebuje trzech miejsc dla siebie samego?
Przy tych ostatnich słowach wychylił się anglik, który przez kilka chwil przypatrywał się obojętnie malarzowi szamocącemu się z końmi, poczém ziewnąwszy cofnął głowę, opierając się o poduszkę siedzenia.
— Czy mam zejść? — zawołał z gniewem konduktor.
— Ponieważ zachciało ci się koniecznie miejsca mój paniczu, więc jeżeli mi natychmiast nie zejdziesz z drogi, to ci się wystaram o nie w biórze policyi.
— Cóż to się stało? co się dzieje? — pytali próżniacy i żebracy którzy nakoniec dostali się na ulicę.
Konduktor odpowiedział stojąc w bramie:
— To ten jegomość, któremu się zachciało zająć miejsce zapłacone przez Mylorda.
— Miejsce Mylorda! — powtórzyli chórem żebracy... oh! my go nauczemy... Wi-