Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/687

Ta strona została przepisana.

dział kto podobne zuchwalstwo!... Pocztylionie! machnij go biczem!
Żebracy zaginali rękawy swych brudnych koszul, mieszczanie nawet sposobili się do utarczki, gdyż wszyscy przejęci byli oburzeniem przeciw człowiekowi, który był tak bezczelnym, iż się chciał wcisnąć do miejsca zajętego przez tak czcigodnego pana.
Stefan postanowił jednak narazić się na wszelkie skutki swego uporu i złożywszy na ziemi tlomoczek, spoglądał śmiało na groźnych przeciwników.
Anglik znów wyjrzał przez drzwiczki, a tą razą oblicze jego wyrażało niecierpliwość i zły humor.
I cóż? — rzekł akcentem bretańskim — czy to się dziś skończy?
Te wyrazy przywiodły otaczających do ostateczności, którzy łącznie z konduktorem i pocztylionem natarli na Stefana. Ten bronił się mężnie i pomimo nierówności sił, potrafił przez kilka sekund utrzymać w przyzwoitéj odległości licznych zapaśników.
Oblicze Mylorda wyjaśniło się.
— Ach! — wykrzyknął właściwym stopnio-