Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/692

Ta strona została przepisana.

współzawodniczka, ruszyła również z miejsca. Zakład furmanek prywatnych był naprzeciw poczty, dla przynęcania podróżnych miernością opłaty. Na szyldzie jego były dwa wyrazy znaczące połowa ceny, rozumie się dyliżansu. Lecz bryka naśladująca karetę pocztową, była ciasną i zniszczoną, jéj koła nieznośnie skrzypiały, konie zaś w najnędzniejszym stanie. Woźnica chudy i licho odziany, chcąc utrzymać honor zakładu, starał się o ile możności wyruszyć z miejsca okazale; a że ulica zapełnioną była widzami, trzaskał więc biczem i usiłował jak mówią, sypać iskry z bruku stolicy Bretanii. Lecz niestety, przykro było patrzeć na tę kolassę wlekącą się jak karawan, skrzypjącą i chwiejącą się na kołach. Okrzyki które towarzyszyły odjazdowi dyliżansu, zamieniły się teraz na świstania. We wszystkich krajach, ogół ludności uskarża się że go zdzierają, wyłudzają pieniądze, rabują. Jeżeli kto wystąpi z niską ceną przedmiotów, przekonamy się, że ogół w miejsce współczucia, sypnie obelgą. Bryka wyjeżdżała z miasta w stanie godnym politowania; nie widać było nikogo z pod opon dziurawych, jakby ci