Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/722

Ta strona została przepisana.

— Zdaje ci się... oh! one wszystkie podobnie postępują z wami młodemi, pięknemi, wspaniałomyślnemu... najprzód podniecają miłość do szaleństwa, a potém bez litości te uczucia niweczą. One są nieprzeniknione, a ta główna wada, służy im za sprężynę do łowienia nieszczęśliwych ofiar.
— Spodziewam się, że pan o niéj nie mówisz — odezwał się Stefan.
— Mówię o wszystkich w ogólności.
— Pan o niéj nie mówisz!... — powtórzył Stefan nakazującym tonem — gdyżbym nie dozwolił ażeby nawet przypadkowo mogła ją dotknąć obelga... tym gorzéj dla ciebie Mylordzie, jeżeliś nie napotkał w twoim życiu dziewicy obdarzonéj duszą anielską... tym gorzéj dla ciebie, że ci Bóg odmówił szczęścia w miłości... twoje jednak niepowodzenie, nie nadaje ci prawa spotwarzać téj, któréj nie znasz... ona jest czystą, rozumiesz pan... ona jest szlachetną!... a ja na klęczkach ją uwielbiam!
Lica malarza zapłoniły się żywo, oczy zaiskrzyły, głos drżał ze wzruszenia.
Słuchając go, Montalt się zadumał.