Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/727

Ta strona została przepisana.

zatrzymać ją dla siebie, jak pozostawić na zdobycz jakiem u kudłatemu wieśniakowi.
— Lecz — rzekł Stefan — jestem ubogi... nie mogłem sie z nią żenić...
— Rozumiem... ja zaś byłbym tylko kochankiem...
Malarz zbladł, i gdyby był usłuchał popędu gniewu swego, to ta rozmowa rozpoczęta po przyjacielsku, zakończyłaby się tragiczną sceną; lecz po chwili zastanowienia, ograniczył się tylko na spojrzeniu pogardliwém, którém zmierzył naboba.
Montalt nie zwrócił na to uwag, a zmieniając znów swój dziwaczny humor, rozciągnął się w kącie z przechyloną w tył głową, przybierając postawę ociężałą, która objawiała uśpienie wszelkich władz umysłowych.
Milczenie panowało w kabryolecie przeszło godzinę, a ktokolwiek byłby świadkiem rozwiązania ostatniej sceny, mógłby wnieść, że ta przyjaźń tak pospiesznie zawiązana, rozchwiała się na zawsze. Stefan bowiem według wszelkiego podobieństwa nie da się już