była bardzo przykrą... z Redon do Rennes odbyłem ją częścią konno, lub pieszo, a nawet i na wozie... Mniemałem że ciebie w Rennes dogonię, lecz dyliżans odjechał już od dwóch godzin... wsiadłem więc do małéj bryki, która mnie zawiozła do Vitré. Tam ta sama historja... jużeś odjechał... miałem jeszcze dwa talary... nająłem konia... biédne bydlę... galopowałem na nim przez sześć godzin... o cztery mile od Laval, padł podemną wierzchowiec i pozostawiłem go w karczmie... cztery lieu to nie wielkie rzeczy...
przybyłem tu... uściskałem ciebie... zjadłem wieczerzę... a teraz na ciebie koléj!
Opowiadanie Stefana nie długo zapewnie trwało, gdyż w pół godziny potém, nasi dwaj przyjaciele spali razem na jedném łóżku.
Nazajutrz zrana, służący miejscowy zastukał do drzwi zawiadamiając Moreau, że Mylord oczekuje na niego ze śniadaniem.
— Co to za jeden ten Mylord? — zapytał Roger.
— To ten osobliwy człowiek, o którym ci wczoraj mówiłem — odpowiedział Stefan.
— Ab! ah! nieprzyjaciel szlachty, Bre-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/738
Ta strona została przepisana.