Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/740

Ta strona została przepisana.

wielkiéj alei kasztanów... dziecię romantycznego zamku... kochanka drugiego anioła! pana Roger... znam ciebie przynajmniéj z imienia... bardzo rad temu jestem... zamiast dwóch, będzie nas trzech przyjaciół.
Podał rękę Rogerowi który bardzo się cieszył z tego przyjęcia serdecznego i żartobliwego zarazem. Roger bardziéj jak Stefan był usposobiony do zawierania przypadkowych zwięzków; a przy końcu śniadania zdawało się, że to była rodzina składająca się z dwóch synowców nie bardzo posłusznych i z wujaszka zbyt młodego, ażeby do nich przemawiał jak poważny i surowy opiekun.
Puszczono się w drogę pod szczęśliwemi wróżbami po wysadzeniu kilku korków szampana; skutkiem czego, nasi trzéj podróżni byli w nadzwyczajnie dobrym humorze i przez cały dzień można się było nasłuchać mnóstwa pięknych rzeczy w kabryolecie dyliżansu.
Roger, być może dla tego że już był uprzedzony, nie okazał zbytecznego oburzenia przeciw niedowiarstwu Montalta we względzie uczuć. Siedział pomiędzy Stefanem i nabo-