Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/741

Ta strona została przepisana.

bem, i gdy ci rosprawiali, on ważył zdania. Lubo częściéj przyznawał słuszność Stefanowi, jednakże winniśmy dodać, że dogodna moralność Montalta, trafiała niejako do głębi jego natury, cokolwiek zmysłowéj i słabéj.
Przeciwnie Stefan, był stałym jak skała; cała wymowa naboba rozpraszała się o jego bohaterską cnotę.
Bryka pokazywała się czasami na stacjach wyprzedzając cięgle dyliżans, a Montalt wtedy przypatrzywał się uważnie jéj pasażerom. Roger także z zajęciem tam wzrok kierował, gdyż nabob w żywych barwach przedstawił mu kapelusiki słomkowe; lecz właśnie od chwili jak Roger wsiadł do kabryoletu, opony u drzwiczek bryki ciągle były spuszczone i Roger pomimo szczeréj chęci, nie miał sposobności ani razu dostrzedz zachwalanych piękności.
Dzień zszedł jak najprzyjemniéj, gdyż nabob pomijając swoje ulubione paradoksy, potrafił zajęć uwagę słuchaczy opowiadaniem dziwacznych zdarzeń, zdolnych obudzić ciekaw ość nawet najobojętniejszych. Widział on