Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/744

Ta strona została przepisana.

byśmy go nie mieli podzielić z drogą istotą.
Roger uścisnął rękę Stefana, w dowód jednozgodności w sposobie myślenia.
— Otóż to sęk!... — odrzekł Montalt — że zawsze serca szlachetne podpadają tym błędom... i gdybym miał nawrócić pewnych paniczów, którzy każdą rzecz zwykli roztrząsać matematycznie, załatwiłbym z nimi niezwłocznie czynność moją... lecz z wami to co innego... jednakże raczcie mi odpowiedziéć czy macie we mnie zaufanie?
— Bezwątpienia! — zawołali jednogłośnie.
— A więc upewniam was, że miłość jaką wy sobie wyobrażacie, stanowi zawadę wstrzymującą wszelki popęd, jest to brzemię przygniatające działalność, trucizna niszczącą i zabijająca.
— Lecz ja w sobie co innego czuję!... zawołał Stefan przyciskając rękę do serca — miłość jaką ja pojmuję, stanowi bodziec dla odwagi, — lekarstw o dla duszy która słabieje, oraz podporę dla woli, którąbyśmy się kierować nie byli zdolni w chwili upadku.