Bilety były podpisane jednakowo, tylko odmienny rękę: Dziewice nocy.
Gdyby Stefan i Roger opuścili pałac dniem później, ten wyraz dziewica nocy, byłby im uczynił dotkliwe wrażenie. Przypomnieliby sobie legendę smutny i miłą zarazem, którą Cyprjana i Djana tak często śpiewały: byliby pomyśleli o dwóch utopionych dziewicach.
Lecz oni o niczém nie widzieli, gdyż po raz ostatni widzieli Djanę i Cyprjanę tańczące wesoło w ogrodzie. Pod tą tajemniczą nazwą nic nie uważali, nad wyzwanie jakiéjś zalotnicy i początek awantury.
— Dziewice nocy!... — poszepnął nabob — to brzmi bardzo pięknie... jest to czysta poezja... jednakże zdaje się, że te dziewczęta nie znają obyczajów paryzkich, mniemając że wszyscy przechadzają się około kościoła katedralnego jak w ich miasteczku... lecz mniejsza z tém... dowodzi to tylko, że jesteście szczęśliwymi nic dobrego...
— My tam nie pójdziemy — rzekł Stefan.
Roger skrzywił się nieco.
— Brawo! — rzekł Montalt — don Kiszot lepiéjby się nie wyraził.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/750
Ta strona została przepisana.