niejszą potęgę jak zwykle i z radością powracał w tłum paryzki, w którym mógł zbrojno występie. Dziesięć tysięcy franków które mu wyrzucono jak kość do ogryzienia, stanowiły zakładowy kapitał, mający posłużyć do rozpoczęcia dzieła. Od pierwszéj chwili ułożył w swój głowie kilka machiawelskich spekulacyj, a Blanka była jedną z najlepszych. Lecz jakim sposobem uprowadzić Blankę pomimo jéj woli? Trudno a raczéj nie podobném jest jechać sto mil drogi z dziewczynę która płacze, opiera się i wzywa ratunku.
Robert był wyzwolonym mistrzem w sztuce kłamstwa, Blanka zaś była tak łatwą do oszukania! Gdy umieścił ją za sobą na koniu, błagała go ze łzami ażeby ją odprowadził do matki.
Robert odpowiedział jéj z zadziwieniem:
— Czyliż pani myślisz że nie postąpiłem zgodnie z wolę twéj matki?... czyli nie wiesz co się dzieje w pałacu?...
Blanka otworzyła swoje duże oczy.
— Niestety! biedne dziecię... — rzekł Robert — matka ciebie tak kocha... ukrywała
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/760
Ta strona została przepisana.