Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/766

Ta strona została przepisana.

nomii portugalskiéj. Co do Bibandiera, kilka tygodni dobrego bytu tak dalece go zmieniły, że jego nowa tusza mogła mu służyć za maskę. Jego twarz niegdyś wyżułkła, kwitnęła dziś rumieńcem, a kościste lica wyrównały się i w ogólności cała postać przybrała obszerniejsze rozmiary.
— Ah! — odezwał się Błażéj — czy prędko włożysz na siebie twój gorset panie baronie?
— To dziwno jak ja tyję! — odpowiedział Bibandier uśmiechając się do siebie w lustrze — ten łotr fryzjer dotąd nie nadchodzi.
— Amerykaninie! — rzekł Błażéj.
Robert podniósł głowę z żywością.
— Spojrzyj proszę na pana barona... czy nie jest teraz brzydszy jak dawniej?
— Daleko brzydszym — odpowiedział Robert, pogrążając się znowu w swym rachunku algebraicznym, a Bibandier wzruszywszy ramionami, obrócił się na napiętku.
— Moi mili... — szepnął — jak uważam jesteście zazdrośni.
Ściągał sznurówkę z całéj siły i krzywił