Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/772

Ta strona została przepisana.

bne jest do naszego i że jego wielkie skarby są na obłokach... lecz omyliłem się.... on jest bogaty... bardzo bogaty... i wszystko co posiadał ten biedny Penhoel, niewystarczyłoby mylordowi na drobne wydatki.
— To wszystko nie dowodzi ażebyś miał wynaleźć martyngałę: — rzekł śpioch.
— Zaczekajcie... co się tycze tego, zkąd się dorobił tak wielkiego majątku... domyślam się... w Londynie nie potrzeba być orłem ażeby przyjść do pieniędzy, i niech mnie powieszą jeżeli Montalt widział kiedykolwiek Imana muskatu... musiał mieć szczęście... zrobił dobry interess... a przytém powietrze londyńskie nie musiało mu służyć...
— Jeżeli tak — przerwał baron zawiązując około swej kościstej szyi chustkę białą w czerwone paski — to nie ma co robić.
— Do prawdy?... — zawołał Robert — właśnie takich ludzi lubię... Gdyby Montalt był uczciwym gentlemanem za jakiego chce uchodzić — nie byłbym od razu odkrył jego słabéj strony... lecz rozmawiałem z nim... wybadywałem go na wszystkie strony... wierzcie mi... Montalt jest z naszych... nie uzna-