Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/779

Ta strona została przepisana.

należy wezwać pomocy algebry, dba wytłómaczenia mechanizmu moich kombinacji.
— Czy znasz algebrę śpiochu? — zapylał Bibandier.
— Nie! a ty?...
— Nie miałem nigdy skłonności do nauk matematycznych... poświęcałem się wyłącznie literaturze... ale mniejsza o to... mów daléj Amerykaninie.
— Układam najprzód postęp ilorazowy — mówił Robert przerzucając zapiski — wiadomo że ten postęp może być nieskończony; ilorazem jest liczba dwa. Ponieważ serja stawek w pojedynczéj grze jest podwójną dla wygrywającego, ma się zatém a do b, jak b do c, czyli ../..a : b : c : d:...
— Nic nie rozumiem — przerwał Bibandier.
— Otóż co jest nieznośnym! — wykrzyknął Robert — czy warto wynajdywać teorję matematyczną i transcedentalną dla zaślepionéj niewiadomości!...
— Nie rozpaczaj Amerykaninie — odezwał się Błażéj. — Zdaje się że mylord zna matematykę.