zanych tak dalece, te gdy bankier czeka na mój czwarty lub piąty parol, ja bastuję i to zmienia cały układ. Czy teraz rozumiesz?
— Cokolwiek — rzekł Blażéj.
Baron Bibandier który się nakrapiał woniami, zrobił poruszenie wzgardliwe.
— Cokolwiek — powtórzył — lubo nie znam algebry uważam że mechanizm Amerykanina ma tylko jedną wadę, a to, że jest zbyt prosty... mój drogi, łatwo dasz się pochwycić.
— Z drugiego porównania wyżej przytoczonego — rzekł Robert — wynika ścisły wniosek następujący: że gdyby gra ciągnęła się podług wyłożonych zasad, przegrana i wygrana zrównoważyłyby się w końcu.
— Oprócz gdyby wychodziły zera i podwójne zera — rzekł Błażéj.
— Właśnie miałem dojść do tego odpowiedział Robert.
— Dajże pokój chłopcze — odezwał się Bibandier — on miał dojść właśnie do zer... ty nam tylko mieszasz... daj nam pokój...
Nie wiadomo czy były ułan mówił z przekonania lub też żartował, zanurzając obie ręce w kudłach peruki które nasycał olejkiem.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/782
Ta strona została przepisana.