ba spiesznie zbierać gotowiznę... jesteśmy w dobrem położeniu... i jeżeli według świeżo powziętych wiadomości, Ludwik Penhoel, nasz wujaszek z Ameryki, powrócił już do Francji, pozyskamy przez pośrednictwo mojéj narzeczonéj Blanki, porządny spadek.
— My? — powtórzył Bibandier pieszczonym głosem.
Błażéj potrząsnął głową.
— Moi przyjaciele! — rzekł Robert — oczywistém jest, że nie możemy wszyscy ożenić się z moją piękną narzeczoną... lecz można się założyć 10 przeciw jednemu, że stryjaszek z Ameryki będzie się srożył... wiecie że uchodzi za junaka... będę potrzebował waszéj pomocy, a każda praca winna być wynagrodzoną... bezwątpienia potrzeba będzie użyć stanowczych środków... mam ufność w waszych zdolnościach... mój przyjaciel Błażéj jest mi dobrze znany... ty zaś Bibandierze, nie zapomnę coś dla nas uczynił w nocy św. Ludwika.
Bibandier który się zarumienił od biszofu, zbladł i spuścił oczy na to przypomnienie.
— Im mniéj będziemy mówić o téj nocy,
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/791
Ta strona została przepisana.