giéj dodać odwagi, a wtedy można było dostrzedz na ich pięknych licach odblask przelotnej wesołości, téj jedynéj pamiątki dni błogich, któréj w ich wieku nawet niedola zniszczyć nie mogła.
Lecz wkrótce spuszczały oczy, a ich małe rączki, zaczerwienione i nabrzmiałe od zimna szukały mimowolnie piersi, jako głównego siedliska cierpień.
W Paryżu, w tém mieście złotych roskoszy, każdy zna to poruszenie; w czasie tych świetnych wieczorów zimowych, gdy sklepy współubiegają się w bogactwach i oświetleniu, gdy wesołe wezwania do zabaw zewsząd daję się słyszéć, widzieć zawsze można nędze i głód bojaźliwy, ukrywające się pod cieniem domów.
To lice trupiéj bladości, ta ręka ściskająca pierś wychudłą, jest to wprawdzie przykre złudzenie... lecz za to widowiska są tak piękne, orkiestry sal balowych tak zachwycające, a szampan strzela tak radośnie w salonach modnych restauracyi, że z zupełną swobodą umrzeć można z głodu, obok takiéj obfitości i upojenia.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/804
Ta strona została przepisana.