Cyprjana usiadła pod latarnią, a Djana pochwyciła harfę z uniesienieniem.
Wśród panującéj ciszy, zaśpiewała smętną i poważną piosnkę bretońską, a jéj głos wznosił się dźwięczny i silny jak wybuch rozpaczy.
Oprócz żołnierza będącego na straży przy sztachetach pałacu Elysé-Burbon nikt jéj nie słuchał.
Cyprjana niewzruszona i strudzona, zdawało się że drzémie, Djana zaś śpiewała ciągle podniecana gorączkowém wysileniem. Żołnierz słuchał z rozrzewnieniem, gdyż, był bretończykiem i poznał śpiew rodzinnej ziemi. Nie zastanawiając się nad tém co robi, złożył broń przy strażnicy, i jakby niewidomą ręką wiedziony, zbliżał się zwolna opuściwszy swoje stanowisko. Gdy ostatnie noty śpiewki słyszeć się dały z ust drżących Djany, żołnierz nachylił się do Cyprjany która go nie spostrzegła i kilka groszy które może stanowiły cały jego majątek, wpuścił w kieszonkę jéj fartuszka. Następnie powrócił na swojo stanowisko, z lekkim sercem i zwilżonemi oczyma. Djana umilkła, przez
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/807
Ta strona została przepisana.