Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/82

Ta strona została przepisana.

— Biegaj za panem: Géraud — zawołał — gdzież u djabła miałem głowę.... obstalowałem parę koni a nam trzeba trzech.
Czoło Błażeja zasępiło się.
— Otóż sęk! pomruknął — Gdyby nie ta kobieta, byłbyś Napoleonem w swojem rodzaju; na Boga cóż chcesz z nią robić u tych poczciwych ludzi.
— Ruszaj po trzeciego konia!
Błażej wzruszył głową z niezadowoleniem, pomimo tego zwrócił się ku drzwiom chcąc wykonać zlecenie.
Lecz nim próg przestąpił, Amerykanin pomiarkował się.
— Pozostań! — rzekł — Można poczekać do jutra; to nas uwolni od załatwienia rachónku z tym starym baranem Géraud.
— Podług mnie — odpowiedział Śpioch — najlepiéjby było pozostawić ją tutaj na zawsze, za jajecznicę, baraninę i wino.
Robert stał przy łóżku, którego podniósł zasłonę. Promienie zachodzącego słońca ubarwiły złotem odblaskiem twarz młodej kobiety śpiącéj.
Zdawała się uśmiechać...