Upłynęło pół godziny: poczém Djana podniosła zwolna głowę i spojrzała na siostrę:
— Ty cierpisz? — mówiła.
Cyprjana ściskała piersi obu rękami, nic nie odpowiadając.
Djana powstała, podniecana uniesieniem gniewu; krew ubarwiła jej lica, otrząsła gęste sploty swoich włosów i rzekła z goryczą:
— Otóż to Paryż!... Paryż, który nam się tak uroczo przedstawiał... Paryż w którym umrzemy z rospaczy... ileż to świetnych marzeń i kłamliwych nadziei... Nie byłże w naszych oczach piękniejszym od raju? — Nie mamy chleba! mój Boże! daj nam chleba... czyliż zasłużyłyśmy na tak okrutną karę za to, że byłyśmy zaślepione... Matko Bożka! ty wiesz dobrze że opuściłyśmy ojca nie z naszéj przyczyny! Najświętsza Panno! ulituj się! chleba... kawałek chleba!...
Załamywała ręce z obłąkaniem. Cyprjana pognębiona, milcząca, nie zwracała na nią uwagi.
Od dwóch dni nic nie jadły.
W przeddzień miały jeszcze ostatni kawa-
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/829
Ta strona została przepisana.