grodę naszych wyśileń i trudów, pogrążyłeś nas w nędzy i ochydzie... Przybyłyśmy w nadziei utrzymania życia, a ty nam wszystko odjąłeś... niemiłosierny Paryżu!...
Cyprjana westchnęła cicho, Djana zaś poskoczywszy do niéj, uklękła przy nogach.
— Gdybyś wiedziała ile cierpię — szepnęła Cyprjana załamując ręce — szukaj, oh! szukaj moja siostro, czy jest co do sprzedania...
Djana spojrzała w około.
— Nic!... — szepnęła z rospaczą — już nic nie mamy...
Objęła Cyprjanę oburącz jakby ją chciała obronić przeciw dręczącej katuszy, a przy tém poruszeniu, uczuła jakiś przedmiot pod fartuszkem siostry:
— Cóż to takiego? — zawołała.
Cyprjana ocknąwszy się na to zapytanie, wsunęła rękę do kieszonki fartuszka i w téj chwili podskoczyła ożywiona radością:
— Pieniądze! pieniądze! — wykrzyknęła — o! dzięki ci N. panno!
— Pieniądze? — powtórzyła Djana z zadziwieniem.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/831
Ta strona została przepisana.