Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/836

Ta strona została przepisana.

ko chléb, na którym im samym obecnie zbywać zaczynało. Mieszkańcy poddasza tak dalece zaś pogrążeni byli w otrętwiałości, że nie zastanawiali się nigdy nad tajemniczém źródłem téj jałmużny. Penhoel rzucał się na chléb jak zwierz zgłodniały, a pozostałe resztki, przedłużały konanie jego żony i ojca Gérauda.
Stryj Jan niewiadomo jakiemi środkami utrzymywał życie, gdyż nigdy nie przyjmował udziału przy rozdawaniu żywności.
Gdy o zwykłéj godzinie przynoszono zasiłek, pani za każdym razem błogosławiła niewiadomego dobroczyńcę, a wówczas siostry całowały z płaczem deski, które ich oddzielały od Marty; ich serca żywiéj uderzały, gdyż namiętne przywiązanie do pani, dotąd bynajmniéj nie osłabło i ażeby nie zdradzić tajemnicy, musiały nie raz uciekać, albowiem pociągane jakąś siłą, pragnęłyby za każdém zbliżeniem rzucić się w jéj objęcia i własném tchnieniem rozgrzać zdrętwiałe członki.
Milczenie panowało prawie zawsze w tém smutném mieszkaniu, milczenie grobowe, przerywane tylko jękami chorego. Jednakże czasami