szybko odpiera razy... oh! on przewyższy! swego mistrza drogie dziécię... lecz pomówmy o sobie... Wszedłem do sali.. było tam ze dwudziestu uczniów. Ja który widziałem S. Zorza, Fabiana i la Bossiera, mogę śmiało powiedzieć, że się dziś tak nie potykają jak dawniej, i piękna metoda zaginęła...
Uśmiechnął się cokolwiek żartobliwie.
— W istocie — zawołał w uniesieniu roztargnienia — gdybyś ich widziała Marto, jak niedbale stają w postawie bez żadnéj układności... trzymają się sztywno a zarazem z udaną wykwintnością... jak biegają, dyszą, hałasują i rozkraczają się jak cyrkle, to sądzićby można, że to są, kramarze bijący się łokciami.
Stryj Jan rozśmiał się żartobliwie, poczém rzekł odzyskując powagę:
— Lecz komuż ja o tém mówię... i czyliż wypada robić uwagi temu, kto żebrze... przybliżywszy się do professora jak teraz zowią mistrza, przemówiłem do niego zdobywszy się na odwagę: „czy potrzebujesz pan pomocnika?”
Professor zmierzył mnie od stóp do głowy.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/842
Ta strona została przepisana.