Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/847

Ta strona została przepisana.

— Spraw Najświętsza Panno! — mówiła daléj Djana — ażeby nasza siostra Blanka zachowaną była od złego i żebyśmy ją mogły powrócić matce... Święta Marjo! zmiłuj się nad Penchoelem, nad panią, nad naszym ojcem i bratem Wincentym!... Spraw, by nasz stryj Ludwik powrócił i dopomógł nam!
Cyprjana znów odpowiedziała.
— Amen!
Była to zwykła i codzień powtarzana prośba.
Poczém, jeszcze się cicho modliły. Nie można było wprawdzie słów dosłyszeć, lecz ich serca zapewnie wzywały Regera i Stefana.
W tém powstały wzdrygnąwszy się. Drzwi uchylone skrzypnęły i jednocześnie słyszéć się dały trzy powolne stuknięcia.
— Pani Kokarda — odezwał się głos hrapliwy nieco lecz pieszczony, — czy jeszcze nie spicie moje synogarliczki?
— Jeszcze nie — odpowiedziała Djana — jednakże już jest późno.
— Wcale nie!.., mój aniołku — odezwał się znowu tenże głosik: — jeszcze nie ma 9-téj