Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/848

Ta strona została przepisana.

na moim zegarze który idzie równo z ratuszowym... zdaje się że wejść mogę... biedne pieszcioszki... jakie one były piękne gdy klęczały i szczebiotały pacierze...
W roku 1820 kobiety podobne pani Kokardzie były pogankami jak piosnki Berenżera; dzisiaj nawrócone, noszę krzyżyki srebrne pozłacane u pasów, i klęczę na aksamitnych poduszkach w kościele Panny Maryi Loretańskiéj.
Pani Kokarda weszła po cichu i drzwi zamknęła.
Była to kobiecina blondynka, wybladła, rysy jéj twarzy były nieodznaczające, jakby starte, oczy duże siwo-niebieskie, mgliste jak mówię; światło ich raziło, bo otoczone były żółto sinemi podkowami, których barwa pochodziła z tysięcznych nieznacznych zmarszczek. Uśmiechała się dość powabnie; jéj kibić uwięziona w sukni kitajkowéj, wydawała się jak utoczoną. Zdaleka, krótkowidz mógłby mniemać, że to jest jedna z pięknych kobiet trzydziesto-letnich które zachowały ruchy lat dziecinnych i ponęty nad wiek właściwy; lecz z bliska widok zmie-