Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/854

Ta strona została przepisana.

Pani Kokarda spoglądała na nich z pod oka.
— Nie jestem żarłokiem... — daléj mówiła — lecz jadłam dziś wcześniéj śniadanie jak zwykle... a to jest wielka przyjemność głód zaspokoić.
Cyprjana westchnęła. Djana zaś okazała zwykłą wytrwałość nie dając poznać niezadowolenia.
— A wy moje miłe — przemówiła wesoło pani Kokarda — cóżeście jadły na obiad? to mnie obchodzi, gdyż was kocham.
Dziewice nic nie odpowiedziały, a pod pałającą powieką Cyprjany kryła się łza boleści.
— I cóż? — zapytała pani Kokarda — nie chcecie mi powierzyć waszych tajemnic gospodarskich... może się wstydzicie moje aniołki... przecież nie wszyscy są w równém położeniu... wiem dobrze, że nie żyjecie wykwintnie... otóż gotowam się założyć, żeście dziś jadły rosół... sztukę mięsa z kapustą i ser...
Dla śmiertelnego głodu dwóch biednych dziewic, te proste potrawy były bardziéj