Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/856

Ta strona została przepisana.

szę was... jestem od was starszą... mam więcej doświadczenia... i chciałabym wam dopomódz...
Pani Kokarda już nie raz przemawiała podobnie; Djana i Cyprjana miały powody powątpiewania o szczerości tych wynurzeń, a jednakże w ich wieku tak dalece zaufanie przemaga, że obie siostry zwróciły na tę kobietę spojrzenia, w których się malowało wzruszenie i prawie łatwowierność.
— Chodzić w zimie w sukniach płócienkowych! — odezwała się pani Kokarda — w stancyi nieogrzanéj... zaledwie nędzna świeczka... i pożywienie niestosowne dla tych delikatnych buziaków...
Uczuła że ręka Cyprjany zadrżała.
— Nieprawdaż... może nawet brak pożywienia?...
— Oh! — zawołała Cyprjana — przez litość nie mów pani o tém... gdybyś wiedziała ile cierpię...
— Jak to? — zapytała z ciekawością pani Kokarda.
Djana spojrzała ukradkiem na siostrę; jéj czoło powlokło się czerwonością, a podniósł-