— To się znaczy, że mnie wypędzacie — zawołała kobiecina — mnie, waszą najlepszą przyjaciółkę... z powodu?... oto dla tego, że pragnę waszego szczęścia... dla tego, że jestem szczerą i nie mogę ukryć zmartwienia, widząc was bez sposobu do życia, gdy możecie mieć piękne pomieszkanie, stroje i wszystko...
Powstała z tragicznym poruszeniem naśladowanym z przedstawienia scenicznego, lecz które przedstawiało mniej więcéj oburzenie poświęcenia źle przyjętego; poczém dodała stojąc w miejscu:
— Pamiętajcie co wam mówiłam... mam doświadczenie... i ręczę wam, że będziecie sobie gryźć rączki, moje gołąbeczki, z przyczyny waszego dzisiejszego obejścia... Kto się targuje ten kupuje... przyjdzie wszystko samo z siebie... my kobiety jesteśmy wszystkie do siebie podobne... wzdragamy się, udajemy okrutnice, odpychamy szczęście... poczém, mówię o dumnych, ulegamy... I ta, która odrzuciła złoto, klejnoty, pojazdy... los jedném słowem... — dodała z przesadą pani Kokarda — daje się uwieźdź artyście... albo hołysiowi!...
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/859
Ta strona została przepisana.