Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/909

Ta strona została przepisana.

łości... przegrałeś śliczną partję... osiadłeś na czterech punktach!
Błażéj powstał. Był bardzo blady i przymuszał się do uśmiechu.
— Mam z panem wiele do mówienia p. Błażeju — rzekła bajaderka uprowadzając go od stolika gry — a najprzód, gdzie jest amerykanin jak go nazywacie?...
— Kto pani jesteś? kto... — pomruknął hrabia z rozpaczą.
— Śpiochu... jesteś zbyt ciekawym... gdzież jest twój dawny pan?
— Tutaj.
— Wybornie... Zdaje mi się żem widziała panią Lolę... czy się nie omyliłam?
— To ona ciebie namówiła do odgrywania téj niebezpiecznéj roli? — zapytał żywo hrabia.
— Czy się nie omyliłam?
— Nie.
— Mówisz prawdę przynajmniéj... i masz słuszność, gdyż nie myślałam ciebie oszczędzać.
— Ale któż jesteś na Boga?
— Ponieważ bawiłeś długo w Bretanii,