Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/92

Ta strona została przepisana.

Benedykt Haligan, przewoźnik przy porcie kruczym, nie byłby zapalał latarni bez znaczenia.
Oprócz tego światełka, nie można było nic dostrzedz na polu, i chcąc ujrzeć inne swiatło, potrzeba było spojrzeć po nad pagórek gdzie błyszczały słabo szyby pałacyku.
W tym pałacyku, rodzina Penhoelów zgromadzoną była w obszernym salonie, którego skromne ozdoby pochodziły z XVIII wieku. W głębi dużego kominka z brunatnego marmuru płonęły suche gałęzie z których żywy płomień oświecał prawie równie pokój jak mgły odblask swiéc.
Zastalibyśmy tam zebranych i pędzących długie godziny poprzedzające wieczerzę, wszystkich tych, o których ojcie Géraud wspomniał w ostatnim rozdziale. Przy jednym rogu kominka około kwadratowego stolika, siedzieli grą zajęci: pan Penhoel, stryj Jan i dwaj goście.
Remigeusz Penhoel miał lat 35, był silnéj budowy i mógł uchodzić za przystojnego. Jego kształtne rysy zacierały się pod nabrzmiałością w skutku tycia, a kędziory jego wło-