Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/933

Ta strona została przepisana.

— Jesteśmy gotowi wyszukać ją! — rzekł Stefan.
— Inni się tém zajmą — odpowiedziała w zielonéj szarfie — nie potrzebujemy was...
Nieznajome umilkły, stojąc niewzruszone w cieniu altany i trzymając się za ręce.
Roger zbliżywszy się, rzekł do nich:
Przez wzgląd, że moglibyśmy się dowiedziéć kto jesteście, a jednakże nie uczyniliśmy tego... proszę was, powiedźcie nam co o Djanie i Cyprjanie.
— Djana nie żyje! — odpowiedziała z cicha w czerwonéj szarfie.
Bajaderka zaś w zielonéj szarfie dodała:
— Cyprjana także nie żyje...
Młodzieńcy byli jak gromem rażeni. W pierwszéj chwili rozpaczy, znikła wszelka myśl o podstępię, a Roger drżąc z oburzenia, odezwał się:
— Wszystko to jest bezecném kłamstwem... Stefanie! chodź... zostawmy te kobiety...
Chciał uprowadzić malarza, lecz ten się oparł.
— Ktokolwiek jesteście — odezwał się drżącym od wzruszenia głosem — zlitujcie