Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/941

Ta strona została przepisana.

innéj osobliwości przedpotopowéj... jest to bogacz... po którym spodziewam się spadku...
— Pan jesteś zachwycającym! — rzekł nabob.
— Dziękuję... mówię o stryjaszku z ameryki, ponieważ list był do niego pisany...
Niedostrzeżone drżenie przebiegło po twarzy Montalta, który spuścił oczy, jakby tą razą obawiał się ażeby jego wzrok nie skrzyżował się ze spojrzeniem Roberta.
— Jakaż to była niewinna zbrodnia... kochany lordzie... ileż to beczek łez wylano z powodu téj zbrodni, jakiéj się dziś nie dopuszczają... powiedziałbyś że to jest stronnica, zroszona łzami trzystu gryzetek i wydarta z błachego i uczciwego romansu p. Dukre Dumenila... wyobraź sobie dwoje dzieci dobrze wychowanych, które zbierają owoc zakazany... a potém zakrywają sobie twarze, nie wiedząc jak odpokutować za ten grzech okropny.
Zatrzymał się śmiejąc serdecznie.
— Ah! ah! nie prawdaż że to zabawne... a przytém dramma w tém ziemskim raju!... Ewa kochana przez dwóch braci... starszy ustępuje ją młodszemu...otóż to podarunek... a młod-