Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/947

Ta strona została przepisana.

spostrzegę wasze grobowe twarze... stłukę butelkę o łeb pierwszego lepszego!...
Błażéj i Bibandier zniknęli, a nabob nie okazał żadnego zadziwienia przy téj okoliczności, równie jak poprzednio.
— Do diabła... — rzekł Robert siadając — te bydlęta nie wiedzą o co rzecz idzie... i niech mnie powieszą jeżeli się z niemi podzielę... na czémże stanąłem?...
— Na dwóch djabełkach.
— Dobrze... były to dwa potwory.. córki stryjaszka w sabotach... nie mogę ci wypowiedziéć mylordzie, ile nam złego wyrządziły... wykradały nam umowy urzędowe, rozdzierały rewersa, odbijały biórka i stoliki nasze... Ah! gdyby ten Mohtegu nie był zmokłą kurą... albo gdyby te dziewczęta były chłopcami, w istocie nie wiem jakby się to wszystko zakończyło... Lecz w końcu, pomimo wszelkich przebiegów, djabełki opóźniły tylko o 2 lub 3 miesiące rozwiązanie dramy... Rozwiązanie zaś było szczytne mylordzie!... osądź sam...
Tutaj Robert zatrzymał się dla zebrania myśli; następnie zaczął opowiadać wypadki