Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/960

Ta strona została przepisana.

rączkowych trudów, wśród powziętych przedsięwzięć dla odurzenia siebie i wygładzenia z serca pamiątek... pośród igrzyska okropnych bojów... pozyskałem złoto bez szczęścia... słowem, jest to życie stracone?..
Spuścił głowę na piersi.
— A tam tyle szczęścia... — poszepnęł — czyi iż tamten nie miał słuszności, gdy postanowił strzedz skarbu swego?... mój Boże, mój Boże!... czyliż wiem gdzie moje myśli błądzą... gdyby to było prawdę... gdyby moje cierpienia oddziaływały w jéj scercu?... na moje skargi odpowiedziało milczenie... lecz czyliż moje skargi doszły jéj uszu... Oh! historja tego człowieka!... Czyliż nie ukrywano przed nią mojéj tęschnoty i żalu?...
Ręka jego sięgnęła za piersi i wydobył pudełko sandałowe, którego pokrywa wysadzona była dyamentami, a przypatrując mu się przez chwilę w milczeniu, oczy jego zrosiły się łzami. Lecz gdy go już miał otworzyć, zmarszczył brwi i schował na powrót z poruszeniem gniewu.
Szaleństwo... szaleństwo!... — zawołał — cóż pozostaje po śnie... jestem Berry-Monlalt,