człowiek pozbawiony nadziei i nie doznający żalu... przeszłość moją pokryłem zasłoną...
jestem sam i jestem silny...
Zatrzymawszy się przed lustrem, przejrzał się, a lustro odbiło dumne wyzwanie, malujące się na jego twarzy.
Zadzwonił. — Seid ukazał się we drzwiach sypialnego pokoju.
— Daj mi opjum — rzekł Montalt — i rozbierz mnie.
Od dawna nabob przywykł do zażywania tego narkotyku dla przywołania snu, który go opuścił.
Gdy Seid przygotowywał napój, zastukano do drzwi wchodowych, które Montalt kazał otworzyć.
Był to pan Smith w czarnym fraku.
Montalt trzymał szklankę w ręku.
— Wybacz mi mylordzie — rzekł pan Smith, którego lekkie obowiązki nie pozbawiły zachowania przy każdéj sposobności powagi purytańskiéj.
— Wasza wysokość wydawała się téj nocy zajętą tak waźną czynnością, że nie ośmieliłem się być natrętnym... a jednakże miałem dobrą wiadomość....
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/961
Ta strona została przepisana.