Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/964

Ta strona została przepisana.

— Uniżona sługa! — rzekła — pan mnie się zapewnie nie spodziewałeś o téj godzinie?
— Zawsze jest czas piękna damo — odrzekł Smith.
— Dobrze... bardzo dobrze — przerwała Kokarda — pospieszyłam się cokolwiek... a te dwa aniołki posiliłyby się chętnie... wejdźmy.
Pan Smith przyłożywszy szkiełko do oka, przypatrzył się dziewicom wzrokiem znawcy.
— Ah! oh! — wyrzekł — Very pretty maiden, by God.
Poczém dodał z cicha:
— Czy to one?...
Pani Kokarda przymrużywszy oczki odpowiedziała:
— Oryginalne...
— Pan Smith ukłoniwszy się, poszedł naprzód prosząc damy aby udały się za nim. Po przejściu schodów, otworzył drzwi na pierwszém piętrze, ukłonił się raz jeszcze i ustąpił z progu.
— Proszę wejśdź — rzekł wskazując na drzwi uchylone.
Djana i Cyprjana wachały się.
— Daléj moje perełki — zawołała pani