Kokarda — to się do was odnosi.... jestem zbyt starą ażebym tu wejść mogła — dodała z westchnieniem — przyniosą wam wieczerzę...
— Wieczerza jest zastawiona — odezwał się Smith.
— A więc dobrego apetytu moje pieścidełka — rzekła pani kokarda popchnąwszy dziewice do pokoju i zamknęła drzwi za niemi.
Pan Smith wydobył pugilares z kieszeni i wyjął z niego parę jedwabnistych gałganków, które wsunął w wyciągniętą rękę pani Kokardy, która ukłoniwszy się nisko, znikła.
Cyprjana i Djana stały przy drzwiach nie śmiejąc się ruszyć. Nie podniosły oczów z obawy, ażeby nie ujrzały przedmiotu ich trwogi.
Tym przedmiotem był mężczyzna bezwątpienia, lecz fantastycznéj postaci; potwór, o jakim marzy wyobraźnia dziewicza.
Cyprjana pierwsza ośmieliła się podnieść oczy zwolna i bojaźliwie. Spostrzegła że jest w małym pokoju oświetlonym dwoma
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/965
Ta strona została przepisana.