od objadu w dniu ś. Ludwika... gdybyśmy też skosztowały...
Djana nic nie odpowiedziała.
Cyyrjana powtórnie zbliżyła się do stolika i włożyła na talerz dwa kawałki bażanta lecz wracając zatrzymała się w połowie drogi.
— Zastanowiłam się — rzekła — dla czegóż nie miałybyśmy usiąść sobie przy stole.
Już nie była tak bladą, i jéj piękny figlarny uśmiech zaczął igrać na ustach.
Djana nie ruszyła się z miejsca.
— Chodźże — rzekła Cyprjana — mówię ci, że nam będzie lepiéj przy stole... ta wieczerza jest naszą.
Te ostatnie słowa sprawiły jak się zdaje przykre wrażenie na Djanie, która zadrżała podniósłszy oczy do nieba.
Lecz Cyprjana nie myśląc o niczém, ujęła jéj rękę i pociągnęła ją mimowolnie do stołu.
— Będę gospodynią — mówiła przysuwając dwa krzesła — czém pani pozwoli służyć sobie?
Po chwili obie już siedziały przy stole przed
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/969
Ta strona została przepisana.