bardziéj, że ich niewiadomość nie mogła go określić; lecz ta właśnie niewiadomość nastręczała ich umysłowi romantycznemu sposobność przedstawiania rzeczy niepodobnych i tworzenia najpiękniejszych nadziei.
Jadły z apetytem, swobodnie, jakby były w swoim domu, a potrawy sprzątały się szybko, kieliszki wypróżniały się, i tém samém reszta obawy znikła zupełnie. Rozmawiały i śmiały się serdecznie, i rzecby można, że to są dzieci, które w nieobecności rodziców pozwalają sobie zbytkowych rozrywek i nie lękają się niczego, oprócz powrotu matki...
Nakoniec Djana odsunęła swój talerz.
— Wyborna wieczerza — odezwała się Cyprjana — mój Boże! jakże ja byłam głodną!
— I ja także...
— A jednakże nie mówiłaś tego biedna siostro... ja tylko zawsze się uskarżałam.
Djana objąwszy ją, pocałowała w czoło, poczém przechyliła się na zaplecznik krzesła i spojrzała po pokoju uśmiechającym wzrokiem.
— Jak tu pięknie... — poszepnęła.
— Oh! — mówiła Cyprjana — pokój Loli
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/971
Ta strona została przepisana.