Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/973

Ta strona została przepisana.

— I w tych okazałych ubiorach przebywałyśmy te cudowne miejsca... czy to sobie przypominasz?... w końcu zjawiał się zawsze dobry genjusz... jakże się powabnie uśmiechał... który do nas przemawiał „moje dzieci, wszystko to jest wasze... oto złoto dla ocalenia Penhoela... możecie wybierać... pozostańcie tutaj... albo powróćcie do Bretanii...”
— I my odpowiadałyśmy prędko — zawołała Cyprjana — „dziękujemy ci dobry genjuszu... chcemy widziéć tych, których kochamy...”
Trzymały się za ręce i spoglądały na siebie.
— Któż wie? — odezwała się Cyprjana zniżając głos — dobry duch może nadejdzie...
Djana wstrząsnęła głową poważnie.
— Moja biedna siostro... mówisz jak dziecię... niemasz teraz dobrych duchów.
— Oh! gdyby nadszedł!... — zawołała Cyprjana w dalszym ciągu swych myśli — potrzebaby najprzód oswobodzić Blankę.
— Dzisiejszéj nocy! — przywtórzyła Djana.
— Potém umieściłybyśmy panią i jéj męża w piękném pomieszkaniu...
— I naszego dobrego ojca...