Ta strona została przepisana.
czerwoną zaś ze złotemi frendzlami ubrała Djanę.
W ogrodzie tańczono z zapałem i nikt nie zwracał uwagi na okno. Cyprjana była cokolwiek bladą i jéj serce silnie biło, lecz to pochodziło zarówno z roskoszy jak i z obawy.
— Raz... dwa... trzy! — powtórzyła klaszcząc w dłonie, i za trzecim klaśnięciem, wskoczyła z lekkością ptaszka na poręcz balkonu. Po chwili zsunęła się pod jawor stojący pod oknem, tam przyjęła w swoje objęcia drżącą Djanę.