mie i łagodnie — nie potrzebujecie tego, żeby być pięknemi jak anioły.
— To jest nasz ubiór krajowy — odpowiedziała Djana cichym głosem nie podnosząc oczu.
— Ah! — rzekł Montalt — czy jesteście tak przywiązane do waszego kraju?
Na to niespodziane zapytanie, Cyprjana ośmieliła się spojrzeć lękliwie, poczém szybko odwróciła głowę dla pokrycia zapłonienia. Lecz miała dość czasu przypatrzéć się Montaltowi, którego uśmiech w téj chwili cechował dobroć ojcowską.
Brzemie trwogi które ciążyło nad Cyprjaną, zmniejszyło się także przynajmniéj o połowę.
— Jesteśmy bretonkami — rzekła Djana.
— Ah! — rzekł Montalt nie zmienionym głosem — podług was moje piękne dzieci, wielką jest sławą być bretonką...
— Pan wiesz od dawna zkąd jesteśmy — szepnęła Djana.
— Oh, oh! — zawołał nabob, którego uśmiech wydawał się szczerszym — a więc, panny zauważyły mnie w podróży?...
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/987
Ta strona została przepisana.