Cyprjana potwierdziła główkę.
— A więc dla czegóż tak długi opór? — zapytał Montalt — gdyż już dawno jak pragnąłem odwiedzin waszych... czyście się mnie lękały?
— Pana mniéj jak kogokolwiek — odpowiedziała Djana, któréj głos przejmujący i słodki nabierał śmiałości.
Nabob skłonił głowę.
— Mniéj jak kogokolwiek — powtórzył — to wiele... spodziewam się, żeście się pozbyły trwogi... czy chcecie ażebym był waszym przyjacielem?
— Oh! — odpowiedziała z żywością Djana — pragniemy tego z całego serca!
W spojrzeniu Montalta objawiło, się zmieszanie. Rzecby można że się wachał nadać znaczenie téj odpowiedzi.
Milczenie znów nastąpiło w buduarze przez kilka sekund. Montalt wodził niepewnym wzrokiem od jednéj do drugiéj dziewicy i przyglądał się z wzrastającym wzruszeniem tym pięknym czołom jaśniejącym szczerością; rysom czystym i powabnym, którym czepeczki wiejskie służyły za wieńce.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/988
Ta strona została przepisana.