Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/993

Ta strona została przepisana.

żywo barwiła lica poprzednio tak blade. Lecz te oznaki oburzenia znikły jak czary.
Montalt nadaremnie zatrzymał swoją maskę, bo przenikliwy wzrok dziewicy przejrzał ją, a powieki jéj które się znów przymknęły, osłaniały prawie jéj uśmiech. Wyczytała z fizjonomii naboba widoczną sprzeczność ze słowami, i dostrzegła wrodzoną dobroć pod nielitościwém skrzywieniem ust. Zdawało się jéj nawet, że jego oczy były zwilżone.
Montalt szybko usiłował przetworzyć fizjonomję; lecz któż uprzedzi spojrzenie kobiety! Widząc się tak niespodzianie podchwyconym, zmarszczył brwi na prawdę.
— Kobiety, bretonki i córki szlacheckie — pomruknął z udaną goryczą — w istocie moje piękne, spadłyście bardzo nisko...
Odsunąwszy krzesło na którém się opierał, przechadzał się po pokoju mówiąc:
— I wy jeszcze mówicie o honorze... i może mi będziecie prawić jak w komedjach: „przekładamy śmierć nad hańbę!” mogłabyś moja panno być nie złą aktorką... honor! — powtórzył wzruszając ramionami —