Strona:PL Paszkowski - Poezye tłumaczone i oryginalne.djvu/251

Ta strona została przepisana.
WŁODARZ.

O już to był srodze mściwy
Kiedy mu kto dmuchnął w kaszę,
Ale z kim raz spełnił czaszę,
Temu, choć pokraj na ćwierci,
Wylanym był już do śmierci.
W gruncie szczery a poczciwy,
Bogobojny, litościwy,
Po ojcowsku rządził siołem,
Wsparł poradą, wsparł i czynem,
Prawdziwym był kraju synem,
A nieszczęśliwych aniołem.

PAN WOJCIECH.

Wiem ci ja o tem mosanie,
Przykład Cześnika zostanie,
Wieczystym tego pomnikiem.
Kiedy Pan Bóg nad Cześnikiem
Chciał ukazać swój gniew boski,
I cały dobytek wioski
Piorun obrócił w perzynę,
Bo nie było gościć komu;
Chorąży do swego domu
Sprowadził zacną rodzinę,
Mówiąc — «niech się ten nie biedzi
Komu zostali somsiedzi.»—
Nie same pociechy prawił,
Jak to dzisiejsza praktyka:
Ale z skrytością wspaniałą
Na urodziny Cześnika,
Własnym kosztem dwór postawił,