Strona:PL Paul - Hesperus.djvu/13

Ta strona została przepisana.

i drugich. — matematyk wszystkich poprzedzających — ja lubię wszystkie. Cóż by tu zostawić, albo wykreślić? Kobietom nie podoba się satyra, mężczyznom zbytnie ciepło, a czytająca publiczność wyrabia sobie o przeczytanym rozdziale 45 sądów, jak Cromwell cztery różno listy temu samemu korespondentowi dyktował, niechcąc, aby sekretarz wiedział, które pismo na pocztę odejdzie. Na jakiż sąd powinien zważać autor w wątpliwych razach? Najlepiej na swój własny, a czytelnicy mogą swoją drogą, jeśli im się tak podoba myśleć, co tylko zechcą. — Zresztą... pewno się dziełko moje nie doczeka tylu drukowanych wydań, ile ich pisanych w pracowni sporządziłem i dla tego sądzę, że aż za wiele poprawiałem. Planu powieści mojej, pomijając już to, że jest prawdziwą, zmienić i tak nie mogę, bo nie robił jej krawiec, tylko tkacz, więc gdybym ją gdziekolwiek rozpruł, całe zniszczyłbym dzieło. Głównym bowiem i niezaprzeczonym błędem pracy mojej — co sobie sam brakiem niepotrzebnych epizodów tłomaczę — będzie układ jej niefortunny, który nie pozwala wysunąć z dolnego piętra (zeszyciku) jakiejkolwiek cegiełki; gdybym wysunął jaki kamień na dole, poruszyłyby się pokłady górne, a może runąłby cały gmach. W tym punkcie jest dzieło moje gorsze od wielu współczesnych romansów, z których bez zaszkodzenia budowie i ogniotrwałości całe kawały wyłamać lub inne wmurować można, a to dla tego, że nie są jak moja książka tylko domem, lecz całem miastem w rodzaju zabawek norymbergskich.