Ta strona została przepisana.
„Ach, jak wonne nadzieje
Rozbudzały się w łonie,
Kiedy młoda ku słońcu
Otwierałam skronie!
„Minął dzionek, zagasły
Słońca jasne promienia:
Pusto teraz i głucho
W śród nocnego cienia.
„Ach, czyli warto, samotnej
Tulić tu się w ustroniu,
Wonieć i więdnąć, gdy życie
Kwitnie dokoła na błoniu?”
I łza tajemnie się wkrada
Łza na białe jej lica,
Perła rosy, oblana
Bladem światłem księżyca.
„Nie troszcz kwiatku się drogi,“
Motyl żwawo odpowie,
„Noc przeminie i słońce
Znowu zaświeci w dąbrowie.
„I młodzieniec rumiany
T u nadejdzie z rana
I w ogrodzie go spotka.
Tu jego kochana.