Noc las owłada; pospieszne chmury
Dążą na zachód het w ciemną dal.
Schylonem czołem dumam ponury,
Duszę mi ściska stłumiony żal.
I drzemię. Oko w ogień wtopione
Spostrzega obraz minionych dni;
Szczęśliwą młodość, szczęście minione,
I łza tajemnie w oku mi lśni.
W tem — co za szelest? Jakaż to wrzawa
Czy w chmurach toczy walka się dusz?
Promieniem zorzy jaśniejąc stawa
Postać dziewicy przedemną tuż.
Białe wyciąga ku mnie ramiona,
Oko jej pała — jak ostry miecz
W skróś mnie — ach, do jej łona
Dążę — lecz słaby cofam się wstecz.
„Czemu — zawoła — chłopcze mój drogi
Mijasz ojczyznę, dawny twój raj,
Czemu bez celu błądzisz niebogi;
Gdzie obcy naród, obcy ci kraj?
Ach, wróćże do mnie! Serce ci wierne
Tęskni za tobą, o luby mój!
Przez wielkie morza, stepy niezmierne
Wołam: wróć do mnie! Nie uchodź, stój!