Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Wyprawa po żonę.pdf/31

Ta strona została uwierzytelniona.
— 27 —

wietrze pozwoli, przyjedziemy do Uni sławia.
— Więc do zobaczenia, powiedział Michał, na pożegnanie ściskając jej ręce. Muszę jeszcze zajrzeć do Grzybna bo wstyd mi wrócić bez kapelusza do domu a tam kupca nie ma. Niech mi Zaręba pomoże konia wyprowadzić na drogę.
— A toć, czemu nie, powiedział Zaręba. Michałek jeszcze raz okiem rzucił do izdebki, gdzie, jak mu się słusznie zdawało, Kasia podsłuchiwała, potem za starym wyszedł w podwórze i do stajni, gdzie ogier po estrej podróży sobie odpoczywał. Ochędożywszy go porządnie szczotką i umocowawszy siodło na nowo, Zarębie silnie dłoń ścisnął, ostrożnie usiadł na szkapę i wolnym krokiem wyjechał na drogę.
— To teraz masz, powiedział sobie. Co mi z tego, że mi radzi, kiedy bez wiedzy ojca dziewczyny dać nie chcą. Wiem dobrze, że mój ojciec zacznie płakać i lamentować, aż strach dostaną i